środa, 31 października 2012

Forteca Czasu

Zimne powietrze musnęło moją szyję. Stałam na środku wzgórza z moich snów. Moje włosy były targane przez wiatr, nareszcie nikt mi nie mówił co mam robić. W dłoni ściskałam amulet który uprzednio zabrałam ze skarbca. Zaczęłam iść w dół pagórka. Moje nogi były wręcz niesione przez wiatr. Tu tu-tylko tu, właśnie mogłam się skryć przed światem.  Mimo iż elfy jak zwykle patrzyły się na mnie swym przenikliwym wzrokiem zza kamieni ja, nie przestawałam stąpać po trawie. Moje gołe stopy czuły na sobie zimno a zarazem ukojenie. Doszłam do drzewa. Stanęłam pod nim i zamknąwszy oczy zaczęłam się unosić. Uścisk w dłoni osłabił się a amulet wysunął  i zawisnął przedemną. Nagle z klejnotu wystrzelił słup śwaitła który oświetlił całą okolicę. Poczułam jak do mojego ciała wpływa fala nowej mocy. Gdy zgasł opadłam na ziemię i uklęknęłam. Jakieś stworzenie złapało mnie za ramię.  Zrobiałam przewrót w przód i stanęłam na nogach. Szybkim ruchem wyciągnęłam strzałę z kołczanu i wcelowałam w postać. W powietrzu unosiła się woń krwi. Czerwona mgiełka pływała wokoło postaci jak żaglówka po oceanie.
-Ktoś ty?-spytałam oschle nadal trzymając strzałę na cięciwie. Wystąpił dwa kroki do przodu.
-Nie poznajesz starego znajomego? Biedna Wayleen. Trochę słabo u Ciebie z pamięcią-Zadrwił.
Opuściłam strzałę. Wiedziałam że tego człeka od siedmiu boleści tak czy siak nikt nie zabije. Był to Kontrel. Władał tak zwanym 27-zaginionym wymiarem.
-Czego chcesz w trzynastce?-syknęłam-Twoi wszyscy poddani Cię opuścili?Na ich miejscu zrobiłabym to samo.
-Za dużo pytań Way. Za mało odpowiedzi. Jesteś mała, bezbronna...
Nie skończył. Wyciągnęłam nóż i rzuciłam się na Kontrela. Szybkim ruchem podłożyłam mu je pod krtań.
-Po co tyle zachodu.-zaśmiał się-Tak czy siak dobrze wiemy obydwoje że mnie nie pokonasz.
-Obyś się nie pomylił..-szepnęłam mu do ucha. Oddaliłam się i upuściłam nóż. Podleciałam parę metrów nad ziemię. Przysunęłam ręcę do siebie i wyczrowałam kulę ognia którą posłałam w stronę przybysza.
Jednak na nim nie zrobiło to najmniejszego wrażenia bo po prostu zrobił unik i zaczął iśc w moją stronę.
-Naiwna mała Wayleen..nadal uważaz że razem ze swymi durnymi przyjaciółmi zdołasz mnie pokonać? Grubo się mylisz. Mam armię która nawet gdyby mieli umrzeć będą walczyć.
Prychnęłam
-Bo to Gandrele. Są jak roboty w rękach szleńca. Przynajmniej do Ciebie pasują.-zadrwiłam
Kontrel tylko pokręcił głową.
-Corlen!-krzyknęłam nadal wisząc nad ziemią. Corlen to mój koń. Pojawia się nawet wtedy kiedy dzieli mnie od niego parę wymiarów. Gniada smuga pojawiła się na środku wzgórza i od razu popędziław moją stronę. Kiedy wgiegł podemnie wskoczyłam na niego. Cor zaczął galopować w stronę przeciwną od drzewa. Do lasu Solenine. Wiatr świszczał mi w uszach. Nawet on się zaczął denerwować nadchodzącą wojną. Nikt tego jeszcze na głos nie powiedział, ale wojna między wymiarami zbliża sie wielkimi krokami.
    Kontrel zaklnął pod nosem ale nie zaczął mnie gonić. Wiedział że nie dogoni Corlena. Cor galopował przez las na oślep. Sam wiedział że Kontrel nie jest dobrym kandydatem na wroga a co dopiero na przyjaciela.
    Szybkimi ruchami omijałam gałęzie drzew. Nie panowalam na koniem. Nawet nie chciałam. Wiedziałam że pobiegnie tam gdzie go kopyta poniosą. Ale czułam że biegnie do jeziora Avilane. Do dawnej kryjówki moich przyjaciół. Kendry, Deina i Sama. Nie wiedziałam czy jeszcze tam są. Spotykaliśmy się tam kiedy mieliśmy po 11-12 lat. Czyli rok albo 2 lata temu. Mineły 2 godziny. Nagle na wieczornym niebie rozciągnęła sie potężna błyskawica. Są tam. Dein potrafił motań piorunami na prawo i lewo kiedy tylko chciał. Popędziłam ogiera. Gdy dobiegliśmy zauważyłam tylko jeden, ale doś poplątany obrazek. Trzech moich przyjaciół walczyło z tuzinem Gangrem. Kendra motała zaklęciami jak oszalała. Była magiem ziemi. Kamienie latały we wszystkie strony poprzeplatane białymi smugami światła. Sam stał obok. Starał się włamać do naszej dawnej kryjówki. Był komuterowcem. To on wymyślił wszystkie zabezpieczenia.
    Pogalopowałam w strone jeziora. Sytuacja coraz bardziej się pogarszała. Wyciągnęłam strzałę z kołczanu i posłałam w stronę Gangreny. Jednak ich ciała były zbyt twarde. Pokrywał je spiżowy pancerz. A jedyną osobą która mogłaby je przysłać akurat w to miejsce był Kontrel.
    Zeskoczyłam z konia. Podbiegłam do przyjaciół i wyciągnęłam nóż z pochwy. Wsadziłam ostrze jednemu Gangrenowi w oko. Ten zaskowyczał ale nadal utrzymywał się na swych mocnych łapach.
Moi przyjaciele widocznie dopiero teraz mnie spostrzegli.
-Wayleen!?-Zapytali zdziwieni. Popatrzyli po sobie.
-Hasło?-odrzekł Sam.-Podaj hasło.
-Forteca Czasu.-odparłam. Hasło to wymyśliła Kendra. Nazwała tak naszą kryjówkę, a hasło jakoś samo wyszło.- A tak apropos to cześć.-Mówiąc to trafiłam potwora w szpary między pancerz.
-Jest!-Krzyknął Sam.-Zrobiłem tę bombę! Odsuńcie się!-Mówiąc to rzucił materiał wybuchowy w stronę Gangren.
    Przez chwilę nic nie widziałam. Blask oślepiał mnie. Po 2 minutach wstałam. Potworów nie było, tak jakby wyparowały. 3 moich przyjaciół do mnie podbiegła i uściskała mnie.

Hejka

Może zacznijmy od tego że ten blog będzie, tak jakby o mnie. Może o moich opowiadaniach które piszę. Słowa to język którym najbardziej się posługuję. Mimo iż jestem bardzo wygadana (wręcz do bólu), to sądzę że lepiej piszę i oddaje swe uczucia pisząc niż mówiąc. Nie wiem dlaczego akurat jesteś na tym blogu a nie na jakimś sławniejszym, ale wiedz że wchodząc w mój świat ryzykujesz. Można powiedzieć że mój świat jest...hmm...dziwny, zwariowany...?


A oto piosenka która chodzi mi po głowie od tygodnia i ją uwielbiam ale zarazem zaczynam przez nią świrować xD
The cycle repeated
as explosions broke in the sky
All that I needed
was the one thing I couldn't find

And you were there at the turn
Waiting to let me know

We're building it up
To break it back down
We're building it up
To burn it down
You can't wait
To burn it to the ground

The colors conflicted
as the flames climbed into the clouds
I wanted to fix this
but couldn't stop from tearing it down

And you were there at the turn
caught in the burning glow
And I was there at the turn
Waiting to let you know

We're building it up
To break it back down
We're building it up
To burn it down





You can't wait
 To burn it to the ground

You told me yes / You held me high
And I believed when you told that lie
I played soldier / You played king
And struck me down when I kissed that ring
You lost that right / to hold that crown
I built you up but you let me down
so when you fall / I'll take my turn
and fan the flames as your blazes burn

And you were there at the turn
Waiting to let me know

We're building it up
To break it back down
We're building it up
To burn it down
You can't wait
To burn it to the ground

When you fall / I'll take my turn
and fan the flames as your blazes burn

We can't wait
To burn it to the ground

When you fall / I'll take my turn
and fan the flames as your blazes burn

We can't wait
To burn it to the ground

             Linkin Park-Burn it Down