środa, 30 października 2013

Carrie

Byłam 2 tygodnie temu na Carrie w kinie ( recenzja filmu niedługo ). Jako iż miałam napisać opowiadanie na polski, właśnie o tej tematyce ( ale zerżnęłam z filmu xD ) postanowiłam że w sumie mogę to dodać ;)

Życie każdego człowieka, wiąże się z chwilami szczęśliwymi, ale też tymi, o których chcielibyśmy zapomnieć. Normalnie, moglibyśmy powiedzieć, że te chwile się nawzajem uzupełniają. Raz jest gorzej, a za drugim razem lepiej. Niestety, ale w życiu niektórych panuje tylko czas zły i o takim właśnie człowieku chciałabym Ci opowiedzieć.
Carrie nie była lubiana przez swoich rówieśników, z powodu matki - fanatyczki religijnej. Chodząc po korytarzach, zwieszała głowę i starała się iść jak najbliżej ściany aby nikomu nie zawadzać. Zdarzały się oczywiście osoby, które zachowywały się w stosunku do niej w miarę normalnie ( co nie oznacza, że z szesnastolatką ktokolwiek rozmawiał ), ale ogólnie rzecz biorąc, to ją po prostu wyśmiewali, wymyślali przezwiska... "psycholka", "dziwaczka"...
Na lekcjach również siedziała cicho, jak mysz pod miotłą, a każde słowo, wypowiedziane przez nią, zostawało okrutnie komentowane przez klasę, a nawet nauczyciela.
Kiedy wracała ze szkoły, też nie czekało na nią ciepło rodzinnego domu. Matka wychowywała ją samotnie i miała złe sposoby na wychowanie córki. Zamykała ją w piwnicy i kazała się modlić " o wybaczenie ", po czym otwierała drzwi dopiero po paru godzinach. Krzyczała do szesnastolatki, że jej nie chciała, że jest do niczego, że jest swej rodzicielce nie posłuszna i najlepiej by było, gdyby w ogóle się nie urodziła...
Była odizolowana od świata zewnętrznego. Gdy ktoś podchodził do Carrie, nawet mając dobre zamiary, dziewczyna uciekała, chowała się w łazience.
Czytasz to i myślisz, że dziewczyna była słaba. Nic bardziej mylnego... Ona była najsilniejszą osobą, jaką w życiu widziałam. Szkoda że uświadomiłam sobie to dopiero teraz.
Jej już nie ma. Nie wytrzymała tego całego napięcia i popełniła samobójstwo.
Wiem, że to dziwne, ale mimo to, Carrie White jest dla mnie wzorem. Przez szesnaście lat, zmagała się z całym otaczającym ją światem, a ja nie mogę znieść zwyklłj kłótni z przyjaciółką. To przykre, że całe zło świata, skupiło się właśnie na niej. To przykre że nikt jej nie pomógł... to przykre, że JA jej nie pomogłam...
To ja czuję się winna za jej śmierć, za to, że jej zwyczajnie nie zapytałam. Wiem, że by uciekała ode mnie, ale przynajmniej nie miałam bym tego strasznego poczucia, że to moja wina...
" Tego czasu, niestety nie odzyskamy... nie odzyskamy też życia Carrie White." - takie były słowa dyrektora na jej pogrzebie.
Po tym, jak się zabiła, atmosfera w szkole zmieniła się. Osoby, które na co dzień drwiły z niej, siedziały teraz pod szafkami i płakały. Po prostu. Były to szczere łzy bólu.


2 komentarze:

  1. Jejku, jakie to jest fajne ;p! Naprawdę ;3!
    A ja też byłem na "Carrie", jeeej :P. I powiem szczerze, że źle nie było... ale jak zwykle mogło być lepiej ;D.

    Pozdrawiam serdecznie :)!
    Melon

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję ;3
      Mi "Carrie", jako film, strasznie się podobała, ale mówię, książki nie czytałam ;/

      Usuń