środa, 20 listopada 2013

Marzenia i ich spełnienie


Każdy ma marzenia. Niektórym marzy się najnowsze auto, sława, a innym kubek gorącej herbaty i po prostu spokój. Bywa czasami tak, że są one ciężkie do spełnienia, ale NIGDY, nie są "niemożliwe".
Nie raz, spotkałam się, że ktoś wyśmiewał czyjeś marzenia, bo są "głupie"...
Ludzie bez pragnień, są biedni. Nie mają wyobraźni...

Mam skłonność do życia we śnie, do zmyślania sobie ludzi i sytuacji. Do urabiania życia na kształt teatru. Do nierzeczywistości.
Agnieszka Osiecka ”Listy z Londynu do Kubusia Puchatka”

Dlaczego właściwie tak zaczęłam posta? ;)
Bo też mam marzenia, które są mało prawdopodobne, a mimo to, wierzę w ich spełnienie.
"Jesteś naiwna..." - Pewnie jestem, ale wolę być osobą "naiwną", niż osobą bez ambicji.
Jednym z moich marzeń, jest studiowanie na Oxfordzie i mieszkanie w Londynie ( tak, widzę twój kretyński uśmieszek przed monitorem ;> ). 
Chciałabym spotkać swoich idoli. Chciałbym powiedzieć, ile im zawdzięczam. Po prostu ich przytulić.

Chciałbym przenieść się do Hogwartu i choćby przez chwilę pobyć Gryfonem ;p
Chciałbym mieć bibliotekę w domu...
Chciałbym jeździć na koncerty ulubionych wykonawców...
Jedno z moich marzeń, spełni się w tą niedzielę ;3
Spotkam Dawida Kwiatkowskiego, będę mogła go przytulić i zrobić sobie z nim zdjęcie...
I ja życzę wam, aby wasze najskrytsze marzenia się spełniły ;3

środa, 30 października 2013

Carrie

Byłam 2 tygodnie temu na Carrie w kinie ( recenzja filmu niedługo ). Jako iż miałam napisać opowiadanie na polski, właśnie o tej tematyce ( ale zerżnęłam z filmu xD ) postanowiłam że w sumie mogę to dodać ;)

Życie każdego człowieka, wiąże się z chwilami szczęśliwymi, ale też tymi, o których chcielibyśmy zapomnieć. Normalnie, moglibyśmy powiedzieć, że te chwile się nawzajem uzupełniają. Raz jest gorzej, a za drugim razem lepiej. Niestety, ale w życiu niektórych panuje tylko czas zły i o takim właśnie człowieku chciałabym Ci opowiedzieć.
Carrie nie była lubiana przez swoich rówieśników, z powodu matki - fanatyczki religijnej. Chodząc po korytarzach, zwieszała głowę i starała się iść jak najbliżej ściany aby nikomu nie zawadzać. Zdarzały się oczywiście osoby, które zachowywały się w stosunku do niej w miarę normalnie ( co nie oznacza, że z szesnastolatką ktokolwiek rozmawiał ), ale ogólnie rzecz biorąc, to ją po prostu wyśmiewali, wymyślali przezwiska... "psycholka", "dziwaczka"...
Na lekcjach również siedziała cicho, jak mysz pod miotłą, a każde słowo, wypowiedziane przez nią, zostawało okrutnie komentowane przez klasę, a nawet nauczyciela.
Kiedy wracała ze szkoły, też nie czekało na nią ciepło rodzinnego domu. Matka wychowywała ją samotnie i miała złe sposoby na wychowanie córki. Zamykała ją w piwnicy i kazała się modlić " o wybaczenie ", po czym otwierała drzwi dopiero po paru godzinach. Krzyczała do szesnastolatki, że jej nie chciała, że jest do niczego, że jest swej rodzicielce nie posłuszna i najlepiej by było, gdyby w ogóle się nie urodziła...
Była odizolowana od świata zewnętrznego. Gdy ktoś podchodził do Carrie, nawet mając dobre zamiary, dziewczyna uciekała, chowała się w łazience.
Czytasz to i myślisz, że dziewczyna była słaba. Nic bardziej mylnego... Ona była najsilniejszą osobą, jaką w życiu widziałam. Szkoda że uświadomiłam sobie to dopiero teraz.
Jej już nie ma. Nie wytrzymała tego całego napięcia i popełniła samobójstwo.
Wiem, że to dziwne, ale mimo to, Carrie White jest dla mnie wzorem. Przez szesnaście lat, zmagała się z całym otaczającym ją światem, a ja nie mogę znieść zwyklłj kłótni z przyjaciółką. To przykre, że całe zło świata, skupiło się właśnie na niej. To przykre że nikt jej nie pomógł... to przykre, że JA jej nie pomogłam...
To ja czuję się winna za jej śmierć, za to, że jej zwyczajnie nie zapytałam. Wiem, że by uciekała ode mnie, ale przynajmniej nie miałam bym tego strasznego poczucia, że to moja wina...
" Tego czasu, niestety nie odzyskamy... nie odzyskamy też życia Carrie White." - takie były słowa dyrektora na jej pogrzebie.
Po tym, jak się zabiła, atmosfera w szkole zmieniła się. Osoby, które na co dzień drwiły z niej, siedziały teraz pod szafkami i płakały. Po prostu. Były to szczere łzy bólu.


poniedziałek, 16 września 2013

Coś a'la Pretty Little Liars :)

Miałam napisać wypracowanie na temat " Te wakacje wiele mnie nauczyły ". Nie miałam pomysłu, więc zaczerpnęłam go trochę z PLL :)

- Mela, chodź tu i się pokaż! - wrzasnęła z drugiego pokoju Ali.
Czułam się wręcz zażenowana. I co? Mam po prostu tam wejść? I to,  w dodatku w tej obcisłej sukience?
-Uhmm... już idę - odparłam z lekką niechęcią, po czym otworzyłam drzwi i wparowałam do pokoju, cały czas naciągając "ubranie", w taki sposób, aby chociaż trochę, zakrywało mi uda.
Nagle moje przyjaciółki wybuchnęły takim śmiechem, że nawet głucha sąsiadka znad przeciwka, to usłyszała.
- Wyglądasz bosko. - odparła, nadal śmiejąc się, Eli. - Teraz bez przeszkód możesz iść na bal.
- Dobra, dobra. Ten się śmieje, kto się śmieje ostatni. Przypominam wam, że ja też, przygotowałam dla was ubrania.
Zaczęłyśmy się przebierać, wymieniać ubraniami, tak, jak robiłyśmy to każdego roku. Był koniec wakacji. Zawsze wtedy, umawiałyśmy się w domu, którejś z nas i tam nocowałyśmy.
Ale w tym roku, doszedł jeszcze jeden punkt programu, a mianowicie, opowiadanie sobie strasznych historii. Nie jestem w tym dobra, więc stwierdziłyśmy, że zaczniemy od mistrzyni, czyli Alison.
Zgasiłyśmy światło, usiadłyśmy w kółku, zapaliłyśmy świeczkę na środku, a Ali zaczęła opowiadać.
- Była ciemna i ponura noc.  5 przyjaciółek zgubiło się w lesie. Kompletnie nie wiedziały co robić. Nagle, zaczęła znikać jedna, po drugiej. Zostały dwie. Obiecały sobie, że nigdy się nie opuszczą i że nie pozwolą by którejś z nich stała się krzywda. Jednak obietnicy nie dotrzymały. Nagle jedna zniknęła. Dziewczyna została sama. Szukała ich całą noc, ale bez skutku. Na sam koniec sama zniknęła. Od tamtej pory, każdy kto tam i  wejdzie zaburzy spokój mieszkańców tego lasu, zostanie potępiony i skończy jak one.
Zapadła wyczekująca cisza.
- I co? To koniec? - zapytała zdziwiona Hania. - Myślałam że amerykanie ( a pamiętajmy że Ali gdy miała 5 lat przeprowadziła się do Polski z USA ) są lepsi w te klocki niż polacy...
- Bo są! - Emila chciała obronić Alison, ale była dość nieśmiała i jak na nią spojrzałyśmy, to od razu odwróciła wzrok.
- Jestem zmęczona. - odparła, wyraźnie zaniepokojona Ali. Coś ją dręczyło. - Może się położymy?
- W sumie to też chciałabym się już położyć spać. - poparła Alison Ewelina.
W tym roku ja byłam gospodarzem naszej corocznej imprezy pożegnania lata i spałyśmy w stodole, w której jako jeszcze małe dziewczynki, bawiłyśmy się.
Stodoła nie była ponura, a wręcz przeciwnie. Miała kolorowe ściany ( to chyba dlatego, że jak miałyśmy po 8 lat, to stwierdziłyśmy że Hania jest jak Picasso i powinna coś namalować, na to ona wzięłam lakier do paznokci i zaczęła lać po ścianach. Byłyśmy zachwycone i same też zabrałyśmy się do roboty. Na sam koniec naszej "pracy" stwierdziłyśmy, że odwaliłyśmy kawał dobrej roboty. ) i normalne meble, jako iż traktowaliśmy ją jako domek gościnny. Ogólnie mówiąc, bardzo przyjemnie tam się spało.
Obudziłam się w środku nocy. Zawsze tak się działo, gdy byłam zdenerwowana, ale tym razem przecież było świetnie, więc nie wiem w sumie dlaczego tak się stało.
Popatrzyłam na śpiwór Ali. Był pusty.
Wybiegłam przerażona przed domek. Zaczęłam nawoływać Alison, ale nic to nie dało. Nagle zobaczyłam, jak Hania, Ewelina i Emilia wybiegły przed budynek, tak samo przerażone jak ja.
Nie potrafiłyśmy jej znaleźć. Przeszukałyśmy praktycznie każdy zakamarek dookoła całej posiadłości moich rodziców. Nigdzie. Jej. Nie. Było.
W końcu sprawa trafiła na policję.
Minęły dwa lata od zaginięcia Ali, a jej nadal nie ma. Czasami, mam wrażenie, że jak otworzę drzwi, to ona stanie na werandzie i powie coś w swoim stylu, typu - " Dobrze się schowałam?".
Tamte wakacje nauczyły nas wiele. Po pierwsze, losu się nie kusi ( znając Alison, to pewnie poszła do lasu żeby nam zaimponować ). Po drugie, czasami trzeba być bardziej empatycznym, a my nawet nie zapytałyśmy, czy coś się stało i dlaczego była taka smutna.

środa, 11 września 2013

Monster High - Po Moim Trupie ( RECENZJA )

"Monster High - Po moim trupie", czyli jak bardzo, durny serial potrafi zniszczyć dobrą książkę.
       Pierwszą część MH dostałam rok temu na urodziny. Po obejrzeniu paru odcinków, tego "Pseudo - serialiku", byłam dość sceptycznie nastawiona do serii. Na początku w ogóle jej nie ruszałam i ogółem rzecz biorąc, zostawiłam ją na czarną godzinę.
Ale tego samego roku, byłam na mazurach i chcąc, nie chcąc, wzięłam ze sobą tą książkę ( Jeszcze zabrałam Igrzyska Śmierci i Staszek i straszliwie... potworna szafa ). Byłam tam przez tydzień. Przez pierwsze 3 dni nie było najgorzej bo miałam dostęp do internetu, natomiast potem...
Igrzyska skończyłam czytać jadąc na owe Mazury, więc zostało mi MH i Staszek.
Wybrałam Monster High i się po prostu zakochałam *-*
Jest to na prawdę dobra książka, mimo ocen wielu.
Teraz odejdzmy od serialu, bo dostaję białej gorączki jak o tym myślę...

Żyje sobie pewna grupka "osób". Chodzą do normalnej szkoły, ale wszyscy mają jedną tajemnicę, którą starają ukryć za wszelką cenę.
Jest Frankie ( Która jest córką Frankensteina ), Clawdeen ( Wilkołaczka ), Draculaura ( wampirzyca ), Cleo ( mumia ), Ghulia ( zombie :P ), Duece ( gorgon ), Jackson ( nie wiem jak go opisać :D ), Clawd ( brat Clawdeen) oraz Melody ( uwielbiam ją *-* Jest syreną i nie chodzi mi tutaj o małą syrenkę z wściekło zielonym ogonem, tylko CZŁOWIEKA, który swoim głosem potrafi zmusić do wszystkiego).
Przez pierwsze trzy części, nikt nie wie o tym że są RAD - owcami ( skrót od Raczej Atrakcyje/i cośtam ;p ), natomiast pod koniec trzeciej części ( i znowu się powtarzam ) dowiaduje się o tym cała szkoła ( a wszystko przez Frankie i jej latającą głowę ).
Od tej pory traktują ich normalnie ( powiedzmy że normalnie ).
Cała książka jest pełna przygód, przemyśleń i praktycznie wszystkiego :P

P.S. W październiku mija roczek mojego bloga, więc szykujcie się na niespodziankę :)

sobota, 7 września 2013

Dary Anioła - Miasto Kości ( RECEZNJA )

To nie jest książka...
TO JEST COŚ Z CZEGO SIĘ NIE DA WYJŚĆ! 
Nigdy wcześniej nie czułam że mam ochotę płakać, bo książka się skończyła ( no dobra, raz jeszcze tak było, ale nie wnikajmy ). Zwykle brnęłam przez książkę i nawet gdy mi się podobała, to czekałam, aż zacznę jakąś kolejną, tutaj było inaczej. Chciałam, by ta książka była nieskończoną opowieścią *-*

To historia o tym, jak zwyczajna na pozór nastolatka, Clary Fray, odkrywa, że należy do grupy nazywanej Nocnymi Łowcami - są to mieszańcy człowieka i anioła, którzy przebywają wśród nas, ukryci, ale wciąż obecni, i chronią ludzi przed atakami demonów, znanych jako wilkołaki, wampiry, czarodzieje i wróżki. W walce pomagają im Cisi Bracia - wojownicy o zaszytych oczach i ustach. Rządzą oni Miastem Kości - nekropolią kryjącą się pod ulicami Manhattanu, gdzie spoczywają zmarli Łowcy. (Lubimyczytac.pl)

Czytałam książkę i koleżanka z równoległej klasy, zaczęłam się ze mnie nabijać, bo na korytarzu w szkole, zaczęłam się śmiać do książki :D
Od jakiegoś tygodnia żyję, praktycznie tylko tą książką ( co u mnie jest dość rzadkie ), a no i cały czas ( dosłownie ) nucę to piosenkę ( jak nie wierzycie, to spytajcie moją najlepszą przyjaciółkę ;P )

Po prostu kocham tą piosenkę *-*

I jeszcze oglądałam film ( co było wielkim błędem, bo najpierw oglądałam film w kinie, a później =, tego samego dnia, kupiłam książkę i miałam dużą dawkę spojlerowania :(
Co jak co, ale przy tej scenie, to się prawie popłakałam w kinie ze wzruszenia *-* :
Aww *-* Czyż to nie słodki widok :3

Ale nie... Simon musi wejść im w paradę... ugh...




sobota, 31 sierpnia 2013

Joyland - Stephen King ( RECENZJA )

Hmmm....
Założę się że niektórzy z was zdziwili się że przeczytałam książkę Kinga...
Devin Jones, student college’u, zatrudnia się na okres wakacji w lunaparku, by zapomnieć o dziewczynie, która złamała mu serce. Tam jednak zmuszony jest zmierzyć się z czymś dużo straszniejszym: brutalnym morderstwem sprzed lat, losem umierającego dziecka i mrocznymi prawdami o życiu – i tym, co po nim następuje. Wszystko to sprawi, że jego świat już nigdy nie będzie taki sam...
Życie nie zawsze jest ustawioną grą. Czasem nagrody są prawdziwe. Bywają też cenne.

Pasjonująca opowieść o miłości i stracie, o dorastaniu i starzeniu się – i o tych, którym nie dane jest doświadczyć ani jednego, ani drugiego, bo śmierć zabiera ich przedwcześnie. 

Czy się zdziwiłam? Na pewno... ale czy pozytywnie? Niezupełnie...
Kupiłam tę książkę, ponieważ chciałam w końcu przeczytać jakiś horror, zamiast tego dostałam wzruszającą opowieść. Nie jestem rozczarowana, tylko zdziwiona....
Czy u Kinga, zawsze jest tak, że jeżeli książka ma około 330 stron, to przez pierwsze 250 nic się nie dzieje? 
Czy może ja mam takie szczęście? 
Na  pewno jeszcze zabiorę się za jego książki, ale mam nadzieję że będą chociaż trochę straszniejsze :)

poniedziałek, 26 sierpnia 2013

"Znak Ateny" - Rick Riordan ( RECENZJA )

"Znak Ateny" - czyli kolejna prześwietna książka Ricka *-*

Annabeth jest przerażona. Właśnie gdy ma znowu spotkać się z Percym po sześciu miesiącach rozłąki, na którą skazała ich Hera, Obóz Jupiter szykuje się do wojny. Kiedy dziewczyna i jej przyjaciele Jason, Piper i Leo przylatują tam na pokładzie Argo II, rzymscy półbogowie sądzą, że to inwazja: grecki okręt wojenny - fantastyczne dzieło Leona, z miotającym ogień spiżowym smokiem na dziobie - odbierają jako zagrożenie. Annabeth ma nadzieję, że kiedy Rzymianie zobaczą na pokładzie Jasona, swojego pretora, przekonają się, że goście z Obozu Hercosów przybywają z pokojową misją.
Ale to niejedyny powód jej lęku. Annabeth ma w kieszeni dar od matki, który otrzymała z żądaniem: "Idź za Znakiem Ateny. Pomścij mnie". Dziewczyna i tak już dźwiga ciężar przepowiedni, według której siedmioro półbogów ma wyruszyć na poszukiwanie Wrót Śmierci, aby je zamknąć i udaremnić powrót potworów na świat. Czego jeszcze chce od niej Atena?
Lecz Annabeth najbardziej boi się tego, że Percy mógł się zmienić. Może przyjął już rzymskie poglądy i obyczaje? Może nie są mu już potrzebni dawni greccy przyjaciele, a w razie konfliktu stanie po stronie Rzymian? Jako córka bogini wojny i mądrości Annabeth jest urodzonym przywódcą, ale nie chce już nigdy rozstawać się z ukochanym Percym, synem boga mórz.
Pełna niesamowitych przygód wyprawa z Ameryki do Rzymu została ukazana z punktu widzenia czworga jej uczestników. W Rzymie czekają na młodych herosów zaskakujące odkrycia, niespodziewane wybory i straszliwe zagrożenia. Od powodzenia ich misji zależą losy całego świata. Wejdź z nimi na pokład Argo II, jeśli masz odwagę... ( Opis pochodzi z okładki )

Ja osobiście zostałam wręcz zaczarowana przez tę książkę. Mimo iż jest utrzymana, w chyba najbardziej mrocznym, jak na Riordana stylu. Lektura jest trzymająca w napięciu, dzięki czemu nie można się od niej oderwać. W szczególności zachwyciła mnie końcówka ^.^ Nie lubię romansów, ale to jedno zdanie strasznie mnie wzruszyło.

" A potem Percy puścił wąski występ skalny i razem, trzymając się za ręce, spadli w bezdenną ciemność "


Aww *-* Czyż to nie jest wzruszające?


Teraz tylko czekać do 30 października...



czwartek, 22 sierpnia 2013

Szkoła :C

Za tydzień ( jak byście zresztą nie zauważyli ) zaczyna się szkoła... tsa...
Sądzę że nie tylko ja mam do tego mieszane uczucia :> 
Ostatni rok w mojej "kochanej" szkole minął jak jest wielki koszmar nocny, dlatego też na ten rok mam nową taktykę na każdy przedmiot (Mvahaha : } ), ale tak czy siak ten rok bardziej zryje mi psychikę niż poprzedni...
Powinnam napisać książkę pt.

"Jak podpaść nauczycielom" 

albo

"Jak zryć sobie psychikę w podstawówce"

Ej! W sumie to nie taki głupi pomysł ;D
Nauczycielka od "pewnego przedmiotu" raczej za mną nie przepada, więc na nim siadam w ostatniej ławce i się nie odzywam :)
Na jeszcze innym przedmiocie raczej będę miała taką samą taktykę jak wyżej... nie pytaj dlaczego...
Będę miała dużo czasu by czytać... ale będę też chodziła na zajęcia dodatkowe, ale będzie ich mniej niż rok temu :)
Będę chodziła w szkole na kółko z:
- polskiego ( teatralne )
- przyrody
- techniki ( jeżeli będzie )
- historii ( też jeżeli będzie ;p )
Natomiast pozaszkolne:
- Angielski ( 8 rok z rzędu... Yeah... It's not really funny... )
- gitara ( albo jakiś inny instrument muzyczny xD )
- harcerstwo :3

Dla niektórych to dużo, ale nie dla mnie :) Jest lepiej niż rok temu. W tamtym roku chodziłam na kółko z:
- polskiego
- religii
- historii
- przyrody
- niemieckiego
- plastyki
- muzyki
A na zajęcia dodatkowe to w pierwszym półroczu chodziłam na:
- siatkówkę
- gitarę
- angielski
- harcerstwo
A w drugim półroczu, zamiast na siatkówkę, chodziłam na plastykę :)

Prawie mi nogi do tyłka weszły... kończyłam lekcje prawie codziennie o 15:15 i nie miałam prawie w ogóle czasu żeby zrobić cokolwiek innego :C

Piszę opowiadanie, ale nie wiem czy coś z tego wyjdzie...
Na razie idzie mi to jak krew z nosa :/ Mam 15 pomysłów na raz, a to w niczym nie pomaga.


sobota, 3 sierpnia 2013

Obóz Herosów 2013

2 dni temu wróciłam z obozu herosów.
Początek obozu nie był za miły bo musiałam jechać różnymi środkami lokomocji w sumie 13 godzin :/
Ale się opłacało w 100%!
Nigdy wcześniej nie poznałam takich wspaniałych ludzi! Obóz trwał 11 dni ( 21 lipca - 31 lipca ),  ja już drugiego dnia znałam cały OH xD
Ogólnie byłam bardzo mile zaskoczona całym ośrodkiem, ponieważ było tam bardzo przyjemnie.
Nareszcie poznałam osoby z którymi potrafię się dogadać :)
Wiem, że post bardzo krótki ( ale ty Jula wylewna ), ale za 30 minut jadę na lotnisko do Katowic, ponieważ wylatuję na....

FUERTAVENTURA :3

Dla tych, którzy nie wiedzą co to, to jest to jedna z wysp Kanaryjskich :)
Ogólnie jadę tam na 8 dni,ale jak przyjadę to poopowiadam i powrzucam zdjęcia i z Obozu Herosów i z Kanarów :)


sobota, 13 lipca 2013

Urodziny *-*

Mam dziś urodzinki :) Mam niezłe szczęście do obchodzenia urodzin :/
3 lata temu spędziłam je w samolocie xD
2 lata temu na Malcie z przyszywaną kuzynką, za którą zresztą specjalnie nie przepadam :P
Rok temu w pociągu.


Natomiast w tym roku na... na.... ŚLUBIE CYWILNYM KUZYNO - WUJKA :D
Bosko c'nie?! :x
A w dodatku miałam dzisiaj jechać do Opola na koncert LemON i Iry, ale nie pojadę bo cała rodzina się zjeżdża i muszę z nimi zostać. 
Puki co jaram się, bo debiutancki singiel Kwiatkowskiego dzisiaj wyszedł *-*


Od 21 do 31 lipca jestem na Obozie Herosów na mazurach ( tu macie informacje na ten temat - Obóz Herosów ) i  nie będę miała zbytnio czasu aby
 pisać, ale postaram się coś wymyślić :)


Skoro już robię taki "specjalny" post, to mam jeszczę jedną rzecz, a mianowicie:

11 faktów o mnie:

1. Moją pierwszą "grubszą" książką jaką przeczytałam, była "Nowe Przygody Mikołajka"
2. Jestem w jednej - szóstej Ukrainką ( o czym uświadomiłam sobie dopiero 3 dni temu ).
3. Jestem Belieber, Kwiatanator i Saszanator  :)
4. Byłam w Turcji, Grecji, Słowacji, Czechach, Litwie, Łotwie, Estonii, na Węgrzech, w Maroku i na Malcie :)
5. Nienawidzę swojego nazwiska oraz osoby po której to nazwisko noszę -,-
6. Miałam przez 7 lat suczkę - Basset Hound, która wabiła się Astra :)
7.  Uwielbiam stare seriale takie jak "Wojna Domowa", "Columbo" oraz "Bonanza" :D
8. Miałam w tym roku najwyższą średnią w szkole - 5.6, a i tak nawet dyrektor mi nie pogratulował -,-
9. Nie lubię gazowanej wody.
1O. Chcę studiować za granicą. Fajny był by Harvard lub Oxford, ale jak mówię że chcę tak studiować, to wszyscy się ze mnie śmieją -,-
11. Urodziłam się 13-tego w piątek xD



piątek, 21 czerwca 2013

Pretty Little Liars - Kłamczuchy (RECENZJA)

PLL jest  jedną z książek, które dostałam na dzień dziecka. Książka jest strasznie krótka, ma wielkie litery ( dzięki czemu przeczytałam tę książkę w niecałe 3 dni, chociaż to nadal zbyt długo :D), ale mimo tego jest według mnie, bardzo ciekawa.

Alison, szkolna gwiazda, znika w niewyjaśnionych okolicznościach. Rok później jej przyjaciółki: Emily,Aria, Spencer i Hanna, zaczynają otrzymywać niepokojące SMS-y. Ktoś zna sekrety, które chciały pogrzebać wraz z pamięcią o Ali. Jak wiele dziewczyny są w stanie poświęcić, by prawda nie wyszła na jaw? 


Lektura mnie zaciekawiła i na pewno kupię ( albo raczej moja mama mi kupi :D) całą resztę serii ( 11 lub 12 książek ).
Oglądałam jeden odcinek serialu i muszę powiedzieć, że książka jest lepsza ( ale nowość xd ). 
Muszę powiedzieć też, że niestety cala pierwsza część, była takim trochę... wprowadzeniem (?) do całej serii, bo nic takiego całkiem ciekawego się tam nie działo :( 
Ogólnie cała seria kręci się w okół homoseksualistki, perfekcjonistki, A. oraz dwóch innych dziewczyn, których nie chce mi się opisywać :D

Pozdrawiam
Jula :3

P.S. A. Cię śledzi...

wtorek, 4 czerwca 2013

Oszukane



Na dzień dziecka byłam z mamą w Opolu w kinie i na zakupach. Nie, nie takich zakupach jakich myślicie ;p
Według was, termin "zakupy" to:
-Łażenie po H&M, Reserved, Stradivarius, House, Cropp Town itd.
Według mnie:
- Siedzenie w Empiku do upadłego i wybieranie najciekawszych książek, filmów, płyt, gier i czego jeszcze dusza zapragnie :D

W kinie byłam na filmie "Oszukane"

Bohaterki zostały "Oszukane", widz nie będzie. Film Marcina Solarza jest dokładnie tym, na co wygląda. Jedyne, co może dziwić, to fakt, że trzeba się na niego wybrać do kina. Ale choć tym razem nie wystarczy zasiąść przed telewizorem i włączyć TVN, mamy tu wszystkie kluczowe elementy ramówki stacji. Nie chodzi nawet o to, że to już kolejna oparta na faktach produkcja tego kanału (w stylu"Boksera" o Przemysławie Salecie czy "Nad życie" o Agacie Mróz). "Oszukane" po prostu bezwstydnie łączą w sobie cechy najpopularniejszych TVN-owskich programów. Nic w tym złego, jeśli ktoś lubi takie atrakcje. Ale te tanie telewizyjne wzruszenia mają tym razem cenę biletu kinowego. 

Jest życiowa wata w postaci gadki-szmatki i scen obiadów/podwieczorków/deserów rodem z "Na Wspólnej". Jest pochylanie się nad rzeczywistą tragedią, jak w "Uwadze", ale odpowiednio z(melo)dramatyzowane wzorem "Ukrytej prawdy". Jest nawet taniec – wiadomo, z którego programu. Realizacyjnie przypomina to wymienione wyżej pełnometrażowe produkcje czy któryś z seriali, "Magdę M" albo innych "Lekarzy". Bohaterowie mieszkają w wypasionych mieszkaniach albo domkach jednorodzinnych, wszystko jest sfilmowane z godnym reklamy wymuskaniem. Są i momenty na to, by łezki zakręciły się w oczach. 


Historia w końcu aż prosi się o chusteczki. Dwie nieznające się dziewczyny (Karolina i Paulina Chapko) odkrywają uderzające wzajemne podobieństwo. Wkrótce okazuje się, że ich rodziny padły ofiarą pomyłki w szpitalu, gdzie podmieniono niemowlęta. Następnie zachodzą dramaty. Tym większe, że całkowicie spodziewane i w tej miałkości pozbawione szacunku dla pierwowzorów filmowych postaci. Fatalizm kolejnych scenariuszowych klocków czyni z "Oszukanychprawdziwą grecką tragedię oczywistości. Nowe siostry zbliżą się do siebie, więc stara siostra będzie zazdrosna. Schizma między bliźniaczkami nastąpi, ponieważ Chłopak. I tak dalej. 

Wiarygodności psychologicznej tu nie za wiele. Postacie zachowują się w dany sposób, bo tak. Niuanse charakterystyki? Jak ktoś jest zły, to słucha heavy metalu. Jak szczęśliwy, to piszczy i skacze po łóżku (zwłaszcza jeśli jest nastolatką). Jak gra go Artur Żmijewski – emanuje ojcowską poczciwością, nawet kiedy udaje Bogusława Lindę (!) podczas gry w kalambury. Obraz życia wkraczającej w pełnoletniość młodzieży również niezbyt przekonujący: albo zabawa białymi myszkami (!) na korytarzach ekskluzywnego liceum, albo łykanie dropsów w klubie techno. Dużo tu dziwnych niby-życiowych zachowań, które jednak z życiem nie mają za wiele wspólnego. Zobaczcie na przykład, jak w tym świecie ogląda się filmy na DVD – niemal z biegu, tuż po wejściu do mieszkania. Trochę szkoda w tym wszystkim Katarzyny Herman, która robi, co może, żeby obronić swoją postać.   

Ale, ale! To nie wszystko! Wszak twórcy "Oszukanych" mierzą się również z odwiecznym dylematem: geny czy wychowanie, natura czy kultura? Odpowiedź – okazuje się – znajdziemy w kawiarni. Pokrewieństwo wszak można ustalić na podstawie prostego wyboru: kawa czy herbata? Zaraz, ale to nie ten kanał.       
                                   filmweb.pl
Według mnie film boski, a moja mama była zachwycona że nie wzięłam jej na Harr'ego Pottera xD